sobota, 28 stycznia 2012

Rozdział 5


Patrzyłem na nieszczęście przyjaciela i nic nie mogłem zrobić. Byłem takie bezdradny. Na nic nie zdały się pocieszenia, zachęty , a w koncu i groźby. Harry był załamany.
Od przedwczorajszego wieczora nie dawał praktycznie żadnego znaku życia. Ledwo wyciągnęliśmy z niego, co się stało, gdy zniknęli.
Potem już się nie odzywał. Raz po raz próbował się do niej dodzwonić. Bezskutecznie. Nie chciał nic jeść. Jedynie leżał na łóżku, tępo patrząc się w sufit.
Nie przepuszczałem, że do tego dojdzie. Że tak szybko się w niej zakocha. Że w ogóle do tego dojdzie.
Nawet nie mogłem myśleć nic w stylu 'a nie mówiłem', 'co za suka' etc. Nie wiem, jak to możliwe, ale cała ta aura przgnębienia panująca od tamtego feralnego wydarzenia otaczała i mnie . Nawet i mnie ogarnęła przytłaczająca tęsknota za dziewczynami.. nawet za Melike. Chociaż jej nie lubiłe, to za nią tęskniłem . Ale po tym z Harrym...
Wstałem z łóżka i pokierowałem się do kuchni. Moi przyjaciele siedzieli przy stole, jedząc śniadanie. Niestety, brakowało najmłodszego.
- Jak on się czuje? Chociaż odrobinę lepiej? - zapytałem bez cienia nadziei.
- Nie. -odpowiedział Louis, ciężko wzdychając. - Znowu nie chciał mnie wpuścić na noc do pokoju. Myślałem, że może pomogę mu w jakiś sposób , ale on nie daje sobie pomóc . Nawet nie chciał mi otworzyć drzwi.
- Nie. Tak dalej być nie może . - powiedział Niall. On szczególnie doświadczał minusów sytuacji, w jakiej sie znajdowali. Nie chcąc opuszczać ani na krok zranionego przyjaciela, nie miał innego sposoby na kontakt z Martellie , jak telefoniczny.
- Idziemy. - wstał, po czym skierował się w stronę pokoju Loczka.
Poszliśmy za nim.
- Harry, otwieraj natychmiast! - zaczął krzyczeć i walić w drzwi. - Wiem, że nawet nie mogę sobie wyobrażać, jak się czujesz, ale świat się nie zatrzymał, a życie nie kończy się na jednej dziewczynie !
- Będą następne - kontynuował Liam. - wiem, że teraz nie chcesz nawet o tym słyszeć, ale ..
Nagle usłyszeliśmy dźwięk przekręcanego klucza.
- Nie będzie innych . - w drzwiach ukazała się głowa Harry'ego. Na jego twarzy było widać ślady łez, zmęczenia i bólu, ale w tej chwili rozświetlał ją promienny uśmiech. - Właśnie do mnie zadzwoniła . Przeprosiła za tamto i chce ze mną porozmawiać .. Powiedziała , że urwie się z wycieczki. Bedzie tu za dwie godziny . Z Martellie . - tu spojrzał na Horana.
W jednej chwili przepełniło mnie dziwne uczucie, jakbym wiedział, co mam dalej zrobić .

* * *

Podjęłam decyzję. Sama nie wiem, co mną wtedy kierowało, ale pod wpływem impulsu zadzowniłam do Hazzy i się z nim umówiłam .
Musiałam mu wszystko wyjaśnić.
Punktualnie o 12:00 razem z Marthy stałam pod drzwiami ich mieszkania. Marie nie chciała tracić przedostatniego dnia wycieczki, więc została w grupie. W razie czego miała nam robic alibi .
Wzięłam głęboki oddech. Zapukałyśmy . Co jak co, ale stresowałam się strasznie . Otworzył nam Liam .
-- Niall gotowy? - zapytała moja przyjaciółka. Umówili się z blondynem , ze nie będą tracić tego słonecznego dnia na siedzeniu w domu .
- Tak! Już idę. - usłyszałyśmy głos Horana. Po chwili pojawił się w korytarzu.
- cześć, kochanie. - pocałował ją, po czym przywitał się ze mną . - Idziemy?
- Tak - Martellie wzięła go za rękę, po czym mrugnęła do mnie znacząco i wyszli.
Po schodach zbiegł Harry . Wyraźnie ucieszył się na mój widok i zaprosił so swojego pokoju . Usiedliśmy w ciszy.
- Więc.. - zaczął on - dziękuję, że zechciałaś się ze mną zobaczyć. Przepraszam za wtedy, wiem że..
- Nie przepraszaj mnie. To ja zachowałam się jak skończona idiotka. Nie powinnam była wtedy uciekać, a tym bardziej ignorowć potem twoich telefonów . - spuściłam głowę.
Harry złapał mnie dwoma palcami za brodę, po czym uniósł moją głowę delikatnie go góry. Spojrzeliśmy sobie w oczy ,
- Przepraszam. Powienienem poczekać. Ale nie myślałem wtedy o tym, że może wcale tego nie chcesz..
- To nie tak, że tego nie chcę . - przerwałam szybko. Słowa same wyleciały mi z ust, zanim zdążyłam pomyśleć nad ich sensem. - To po prostu działo się tak szybko.. nie wiedziałam jak zareagować. To ja bardzo cię przepraszam.
Nie odpowiedział, tylko mocno mnie przytulił .
- Najlepiej zapomnijmy o tamtym i zacznijmy jeszcze raz . Wszystko między nami po staremu?
- Tak.. - powiedziałam z lekkim wachaniem, którego Loczek nie zauwżył. Na jego twarzy pojawił się tak wielki uśmiech radości, że i ja nie potrafiłam się nie usmiechnąć.
- Bardzo się cieszę .
Wziął mnie za rękę i poszliśmy do salonu, gdzie zobaczyliśmy Zayna i Louisa, całkowicie pochłoniętych graniem w jakąś grę .
Spojrzeli na nasze złączone dłonie . Tomlinson wyraźnie się ucieszył na nasz widok , za to na twarzy mulata dostrzegłam coś na kształt obrzydzenia i rezygnacji.
- Gdzie Liam ? - spytałam .
- Wyszedł gdzieś z Danielle . - odpowiedział Lou. Spojrzał na nas ponowni, po czym wybuchnął płaczem . Popatrzyliśy na niego z rosnącym zdumieniem . Harry, przeczuwając co się święci, szybko podbiegł do niego i zaczął przytulać .
- Co jest, kociaku?
- Liam miał jednak rację co do NAS .. -próbował się wyrwać Hazzie . Spojrzałam na niego pytająco - Koniec Larry'ego.
Zaczęłam chichotać. Nawet dotąd ignorujący wszystko Zayn uśmiechnął się pod nosem .
-PRZEPRASZAM! - Harry klęknął przed nim, wywołując we mnie jeszcze większy śmiech. - Co mogę zrobić, abyś mi wybaczył ?
- Zastanówmy się .. - Tomlinson udał zamyślenie . - Mam! Placki marchewkowe! I to teraz, zaraz . - wyszczerzył się, po czym zaczął zaganiać Loczka do kuchni .
- Ale teraz... - próbował protestować . - Lu spojrzał na mnie . Zrozumiałam, że chciał z nim porozmawiać, na osobności .
- Idź, idź . Poczekam. Tylko szybko . - powiedziałam zaraz potem z uśmiechem .
Zostałam w pokoju razem z Zaynem . Nie wiedząc, co dalej , zaczęłam rozglądać się po pokoju . Co miałam teraz robić ? Rozmowa z Malikiem nie wchodziła w grę . Z braku innych pomysłów wyszłam na balkon .
'ŁAŁ', pomyslałam , spoglądając przed siebie. Stąd było widać chyba cały Londyn . Nie zbliżałam się zbyt blisko barierki, zeby mi się nie zakręciło w głowie. Niestety, od dziecka bałam się dużych wysokosci. Napawając sie tym pięknym widokiem, nie usłyszałam cichych kroków za mną . Zaraz po tym usłyszałam zamykajace się drzwi, po czym czyjeś ramiona zacisnęły się mocno na moich i odwróciły mnie . Zayn przyparł mnie do barierki, uniósł i przechylił głową w dół .
- Co ty robisz ?! Puść mnie ! - zaczęłam krzyczeć z przerażeniem w głosie . Bałam się nie na żarty . Czyżby chciał mnie wypchnąć z balkonu ? Przechylona w dół, starałam się jedynie nie patrzeć na to, co było w dole. Czyłam, ze za chwilę zemdleję .
- Proszę cię, puść mnie! Co ja ci takiego zrobiłam ?! Chcesz mnie zabić ? - zaczęłam płakać .
- Żby było jasne . Ja NIE jestem w ciebie ślepo zapatrzony, jak reszta . Widzę wyraźnie, że nie masz czystych zamiarów wobec Harry'ego. Z daleka widać, że jesteś fałyszwa . - wpatrywał się we mnie z jawną nienawiścią i przechylił mnie jeszcze mocniej . Przestałam nad sobą panować i krzyczałam jak opętana . Czemu nas nikt nie słyszał ?! - To mój przyjaciel. Jeżeli sprawisz, że ..
- Przestać! To wszystko nie tak! - mówiłam nerwowo, próbując przezyciężyć falę mdłości. - Ja .. ja sama nie wiem .. nie wiem , czy kocham go, czy nie ..Ale coś mnie do niego ciągnie. Czuję, że muszę z nim być , że CHCĘ z nim być .. - rozhisteryzowałam się na dobre. Już było mi wszystko jedno, komu to mówię. Modliłam się tylko, żeby mnie zostawił .
Uścisk rzeczywiście rozluźnił się . Zayn mnie puścił . Zapłakana spojrzałam na niego. W jego oczach nie widziałam już ani cienia tego, co wtedy. Mimo to, nadal się go obawiałam . Stałam jak wrośnieta w ziemię .
- To .. to takie trudne,g-gdy samej się nie wie, co się czuje ..
Wtedy zbliżył się do mnie . Cofnęłam się z przerażeniem, myśląc, że znowu będzie próbował mnie zepchnąć . Ale nie . Stało się coś dziwnego . On .. mnie przytulił .
Powinnam wtedy uciec, ale nic takiego nie zrobiłam . Zamiast tego stałam , przytulona do niego, i wypłakiwałam się na jego ramieniu .
- Przepraszam .. - szepnął - czasem też nie wiem, co mną kieruje .
Po tych słowach puścił mnie i wyszedł , nawet się nie odwracając . Chwilę jeszcze stałam nieruchomo, zdezorientowana , nie mogąc dojść po tym wszytskim do siebie . Zaraz potem jednak wróciłam do salonu i próbowałam się ogarnąć przed przyjściem Harry'ego. Pomyślałam, że lepiej będzie , jak się o tym nie dowie .

* * *

Wybiegłem szybko z mieszkania . Byłem tak rozkojarzony, że o mało co nie wpadłem pod samochód. Zakląłem głośno, po czym skierowałem się do parku . Tam zawsze chodziłem , gdy chciałem pukładać myśli .
Co mna , do diaska, kierowało w tamtym momencie ? Czemu ja to zrobiłem ? Z obawy przed zranieniem przyjaciela? Oczywiscie . To też . Ale nie tylko . Doskonale wiedziałem, ze miałem też inny powód ... Tylko, cholera , problem w tym, że nie wiedziałem jeszcze, jaki.
Przecież już wcześniej pozbyłem się tej całej urazy co do niej . Myślałem nawet, że dla dobra Harry'ego spróbuję zaakceptować jej towarzystwo. Ale dzisiaj, widząc ją u nas w mieszkaniu , trzymającą jego dłoń .. emocje wzięły górę nad rozumem . Straciłem panowanie nad sobą .
Jedno tylko nie dawało mi spokoju . Czemu od razu nie uciekła ? i czemu ją PRZYTULIŁEM ?
Kopnąłem z całej siły w pień drzewa. Chłopaki mieli rację . To ona była w porządku . To ja zachowywałem się od samego początku jak gbur. Ale dzisiaj przegiąłem . Ona mi tego nigdy nie wybaczy .
A ja nie wybaczę tego sobie .

Po paru godzinach chodzenia w tę i z powrotem po parkowych alejach i milionach podobnych myśli, których nadal nie rozgryzłem, postanowiłem wrócić do domu .
Wszedłem do mieszkania, błagając w myślach, żeby nikogo nie było . Daremnie . W salonie siedziała Malike , Harry i Marie. Widać po ukończeniu zwiedzania blondynka dołaczyła do nich. Styles siedział między dziewczynami i widocznie dobrze się bawił rozmawiając to z jedną, to z drugą.
Jednoczeście odetchnąłem z ulgą i poczułem skurcz w sercu . Nie uciekła ..
- Musimy już isć . Późno się zrobiło . - usłyszałem jej głos . Dziewczyny wstały, pożegnały się z Hazzą i weszły do korytarza .
- Ooo cześć Zayn! - Marie rzuciła się na mnie . Szybko się z nią przywitałem , po czym przeniosłem wzok na brunetkę .
Melike stała niedaleko nas. Spóściłem wzrok .
Przechodząc koło mnie , szepnęła tylko mi słyszalne słowa - Już nie ważne .
I wyszły . Stałem bez ruchu, nie wiedząc co o tym myśleć, jeszcze  z 20 minut.

_______________________________________________
no i macie piątkę :) mam nadzieje, ze sie podoba .
Dziękuję bardzo za ponad 2,5 tys wyświetleń i ponad 35 komentarzy pod ostatnim rozdziałem . To bardzo miłe widzieć, że czytacie to, co piszę . :)
           ~*~
chciałam was zaprosić na blog mojej przyjaciółki :
http://wish-you-were.blogspot.com/
zaczęła pisać niedawno, i mogę powiedzieć, że zapowiada się śweeetnie , więc z całą pewnoscią mogę wam polecić :) xx

środa, 25 stycznia 2012

Rozdział 4


Obudził mnie dźwięk przychodzącego sms .

'hej, mam nadzieję, że cie nie obudziłem. Wracając do naszej wczorajszej rozmowy- mam dla nas plany na dzisiaj. :) xx - Harry'

Szybko odpisałam :

'nic nie szkodzi . haha xx jakie? :) '

Przeciągnęłam się wygodnie w łóżku. Była godzina 8. Jak dla mnie, pobudka o tej porze była nielada wyczyne, ponieważ byłam rannym ptaszkiem .Gdyby nie ten sms, to kto wie, czy nie spałabym dalej . To dziwne, pomyślałam, że londyńskie łóżko działa na mnie bardziej kojąco, niż moje własne.

'Podjedziemy po was ok. 18. Więcej nie zdradzę, zobaczycie na miejscu'

Wczoraj przez dobrą godzinę błagałyśmy państwo Brown o pozwolenie na wyjście wieczorem, gdyż w dzień miałyśmy tak napięty program, że nie miałybyśmy czasu na spotkanie sę z chłopcami. Po wielu namowach oraz paru uronionych łzach przeze mnie i Martellie, pani Brown zgodziła się. Ponadto, pozwoliła nam być poza domem do godziny 22, co było surowo zabronione przez organizatorki.
Cóż. Dla mnie nie ważne były żadne zakazy czy też nakazy- chciałam jak najszybciej zobaczyć Loczka.

'Harry, wariacie! Chcesz, żebym przez następne 10 godzin umierała z ciekawości?!'

Uśmiechnęłam się . Cieszyłam sie bardzo, że dojdzie do kolejnego spotkania. Ciekawość mnie zżerała, co wymyślił Hazza... Żałowałam tylko jednego - że idziemy WSZYSCY . Nie, nie przeszkadza mi to, że będą moje przyjaciółki, czy Niall, Lou, Liam. Z tego się baardzo cieszyłam . Nie chciałam tylko , zeby Zayn szedł. Nie chciałam go widzieć nigdy więcej na oczy. Byłam również w 100% pewna, że on też nie ma ochoty mnie widzieć. Ale skoro tego własnie chciał Harry..
Westchnęłam. Nie pozwolę, aby dziwne zachowanie chłopaka zniszczyło mi wieczór .

                 * * *

Do spotkania została tylko godzina. Byłem już od dawna gotowy. Nawet nie wiem, ile czasu spędziłem przed lustrem i w garderobie starając się wyglądać jeszcze lepiej, niż zwykle . Czyżby dlatego, żeby zrobic na złość znienawidzonej brunetce? Tak, to chyba to. Spojrzałem ponownie w małe, przenośne lusterko, z którym nigdy się nie rozstawałem . Wszystko było dokładnie tak, jak powinno być.
Siedziałem w fotelu w salonie, patrząc na zdenerwowanego Nialla, który z nerwów zaczął obgryzać paznokcie oraz na jeszcze bardziej zdenerwowanego Harry'ego, który biegał po całym pomieszczeniu, rozrzucając wszędzie ciuchy. Od dobrych dwóch godzin panicznie ubierał się i rozbierał, ponieważ ciągle uważał, że nie wygląda wystarczająco dobrze .
Pokręciłem niedowierzająco głową, po czym wstałem i pomogłem przyjacielowi wybrać odpowiedni zestaw.
- Z nieba mi spadłeś ! - uszczęśliwiony Loczek rzucił się na mnie i zaczął przytulać. Dla nas było to normalne zachowanie.
-ZDRADA! - za naszymi plecami pojawili się Lou i Liam, obaj gotowi do wyjazdu. Wrzask należał do Tomlinsona. - Zjawiam się tu, aby zaprosić cię na romantyczną kolację we dwoje , a zastaję cię w takiej sytuacji.. - był śmiertelnie obrażony.
Harry rzucił sie go przepraszać, obiecując nowe sadzonki marchewek, podczas gdy ja i Liam dusiliśmy sie ze śmiechu.
Od razu poprawił mi się humor. Może dzisiaj nie bedzie aż tak źle?
- LARRY! Jeżeli nie chcecie się spóźnic, musimy wychodzić - zwróciłem się do nich . Hazza od razu odwrócił się od swojego 'partnera' po czym zbiegł jak szalony po schodach. - Coś mi się wydaje, że niedługo nie będzie 'Larry'ego', tylko 'Marry' - szepnąłem do na powrót obrażonego Louisa.

                              * *  *

Wybiła godzina 18. Wystrojone do granic mozliwości, czekając na chłopców, wprowadzałyśmy ostatnie poprawki w wygladzie. Popatrzyłam na przyjaciółki. Wyglądały zachwycająco. Hmmmm, mogłabym naqwet przyznać, że i ja nie wyglądam nienajgorzej. Dwie godziny przed lustrem przyniosły niespodziewane efekty.
Usłyszałam dzwonek. Szybko pobiegłam otworzyć.
Za drzwiami stał Harry. Wyglądał bardzo przystojnie w ciemnoniebieskim garniturze. Za jego plecami dostrzegłam reszte zespołu, również ubranych elegancko.
- Wyglądasz cudownie. - powiedział do mnie. W jego oczach rzeczywiście dostrzegłam zachwyt. Uśmiechnełam się .
- Ty również.
Do drzwi dotarły Marie i Martellie. Zaczęły się witać z chłopcami. Martellie z widocznymi rumieńcami na policzkach podeszła od razu do Nialla. Chłopak pocałował ją w policzek na przywitanie, wziął za rękę, po czym poprowadził do.. limuzyny. Przystanęłam zdziwiona. Szzczerze powiedziawszy,  dłuższej w życiu nie widziałam, nawet w amerykańskich filmach.

Zabrali nas do eleganckiej, francuskiej restauracji. Trochę sie denerwowałam , bo nie bardzo wiedziałam, jak należy sie zachowywać w takich miejscach. Wita was osoba, która nie umie jeść sztućcami i została wielokotnie wyrzucona z pizzeri za zakłócanie spokoju.
Usiedliśmy wszyscy przy jednym, wielkim stole. Zgodnie zamówiliśmy potrawę Bouillabaisse. Lou, i oczywiscie, Niall, próbowali ją już kiedyś. Dla nas była jedynie zagadką, jak się okazało-przepyszną.
Przez cały czas, odkąd tylko wyszliśmy z domu, czułam na sobie spojrzenia Zayna. Uporczywie je ignorowałam. Nie wiedziałam, o co mu chodzi. Przecież dał mi do zrozumienia, że mnie nienawidzi. Wolałam nie nawiązywać z nim żadnego kontaktu, nawet wzrokowego.
Za to Harry cały czas był we mnie wpatrzony jak w obrazek. Nie powiem, żeby mi sie to nie podobało.
- Niedługo nie bedzie Larry'ego Stylinsona, tylko Marry - skomentował to Liam, przypomniawszy sobie wcześniejsze słowa mulata, obserwujący go od paru minut.
Po jakimś czasie źle się poczułam. Nie wiem, może to emocje, a może nietolerancja mojego biednego żołądka na nowe przysmaki? Przeprosiłam całe towarzystwo, po czym wyszłam na taras na tyłach restauracji , pooddychać świeżym powietrzem. usiadła na ławeczce i odetchnęłam z ulgą. Od razu lepiej .
Usłyszałam za sobą kroki.
-Hej, stało sie coś ? - był to Harry. Usiadł koło mnie i zmartwiony spojrzał mi w o czy. - Strasznie zbladłaś ..
- Trochę źle się poczułam , ale jest już lepiej - uśmiechnełam się do niego. Nie chciałam , aby się martwił.
Cieszę sie . Słuchaj.. Niall własnie porwał Martellie na spacer we dwoje. Chcieli zostać sami. - spojrzał na mnie. - Szczerze mówiąc, on nigdy nie zachowywał sie tak wobec jakiejś dziewczyny. Widocznie mu na niej zalezy. A czy ona .. - zawiesił głos.
Zawahałam się. Nie wiedziałam, czy mogę mu opowiadać o oczuciach przyjaciółki. Jednak w jego oczach, całym nim , było coś takiego, że wiedziałam, iż mogę mu zaufać.
- Tak. Bardzo jej się podoba. Można powiedzieć, ze nawet coś więcej.
- Super. Chyba powstanie nam kolejna szczęśliwa parka - wyszczerzył się. Był wyraźnie zadowolony ze szczęścia przyjaciela. Westchnełam.
-Szkoda tylko, że nie dane im cieszyć się sobą długo.. - powiedziałam przygnębiona. O sobie nie wspominałam.
- Jak to? Czemu? - Harry poderwał się . - Znaczy... wiem, ze to tylko wycieczka, ale .. właśnie, kiedy ona się kończy?
- Za trzy dni .. - powiedziałam cicho, ze smutkiem. Wtedy też dotarła do mnie świadomość tego, co powiedziałam . Tego, co niedługo ma sie zakończyć. Zostało nam tak niewiele czasu.. Nie chciałam wyjechać, Nie mogłam, nie teraz..
- CO?! tylko TRZY DNI?! - był wyraźnie poruszony. Patrzył na mnie z wyraźnym smutkiem- To niemozliwe. Nie możesz wyjechać. - powtarzał moje myśli, jakby w nich czytał - Nie teraz. Nie możesz mnie zostawić  Ja..
Po czym mnie pocałował.
Całował mnie czule i delikatnie, dłońmi wodząc po moich plecach, podczas gdy przez moja głowę przelatywało tysiące myśli. Co ja robię? Jak to się stało?! Boże kochany . Całuje mnie HARRY STYLES. HARRY STYLES, w którym kochają się miliony dziewczyn na całym świecie. HARRY STYLES, którego znam  zaledwie od wczorajszego popołudnia.
Jego pocałunki stawały się coraz bardziej namietne.
Nie, nie, nie. To było stanowczo za szybko. I.. TAK, lubie go bardzo, bardzo go lubię, ale no właśnie, LUBIĘ . Nie byłam jeszcze pewna, czy czuje do niego coś więcej oprócz ..
Wyrwałaś sie szybko z jego objęć. Spojrzałam na niego zmieszana, po czym .. uciekłam.
Był tak zaskoczony, że nawet nie próbował mnie gonić .

Wpadłam do mieszkania. W biegu usprawiedliwiłam się przed zdziwioną panią Brown, dlaczego wróciłam dwie godziny przed czasem , szybko wbiegłam do pokoju i rzuciłam się na łóżko.
Cały czas przed oczami miałam Harry'ego. jego spojrzenie chwile potym, jak go odepchnęłam . Jego załamany i niedowierzający krzyk, gdy uciekałam.
Walnęłam pięścią w poduszkę. Czemu byłam taką kretynką? Nie chiałam, żeby moje zachowanie doprowadziło do tego, ze on się we mnie .. NIE. Miałam nadzieję, że do tego jeszcze nie doszło. CHYBA miałam taką nadzieję.
Co będzie dalej? Czy to było nasze ostatnie spotkanie z nimi? Miałam rychłą nadzieję, że nie. Nie chciałam stracić Harry'ego. Nie chciałam stracić kontaktu z resztą. Martellie by mnie zabiła, gdyby urwał jej się kontakt z Niallem .. chociaż, do tego by nie doszło. A ja? Jeżeli ich już nigdy nie zobaczę, to ..
Zaczęłam płakać.

__________________________________
tak, dobrze widzicie - przestawiłam sie na pisanie w pierwszej osobie:)
tak będzie mi łatwiej opisywać uczucia. Mam nadzieję, że taka narracja wam się podoba?:)

niedziela, 22 stycznia 2012

Rozdział 3

          Podeszła do lady i złożyła zamówienie. Odbierając napoje, usłyszała dzikie piski dochodzące zza jej pleców. Odwróciła się z rozmachem i... wpadła na stojącego za nią chłopaka, oblewając jego całego oraz siebie czekoladowym płynem.
- O MÓJ BOŻE! Przepraszam, to nie ... ja ... - spojrzała przerażona w górę, na twarz chłopaka i zamurowało ją. Stała twarzą w twarz z nikim innym , jak.. Zaynem Malikiem . Nieobecna, utkwiła w nim niedowierzający wzrok. Kątem oka dostrzegła za nim resztę zespołu .
       -Jak ty chodzisz?! Oczu nie masz, idiotko ?! - zaczął krzyczeć chłopak. Był widocznie zły, patrzył na nią nienawistnym spojrzeniem. W jego słowach było tyle jadu i obrazy , że Melike od razu oprzytomniała z zadumy.
        - Trzeba było też uważać. Stałeś tak blisko mnie, że równie dobrze może to być twoja wina- spojrzała na niego wyniośle.
        - Ty.. - wysyczał. Ale ona już go nie słyszała . Wypadła jak burza z baru.  Usłyszała, że ktoś wybiegł za nią.
        - Hej, czekaj! - był to Harry. Złapał ją za rękę -chciałem przeprosić cie za zachowanie Zayna .. wygląd jest dla niego ważny, nienawidzi, gdy coś jest nie po jego myśli. Poza tym, dzisiaj jest w złym humorze od samego rana. Zwykle tak się nie zachowuje . - uśmiechnął się przepraszająco. Czuła, że jej złość topnieje. Również się uśmiechnęła.
       - Nie przepraszaj, to on zachował się jak kretyn. - popatrzyła na niego. Zauważyła ulgę na jego twarzy, gdy to powiedziała. Patrzył na nią uważnie. Była niemal pewna, że w jego spojrzeniu krył sie zachwyt.  Zdziwiła się .  Nad nią?
        Z baru wyszła reszta chłopców, bez Zayna. Popatrzyli na nią niepewnie, jakby bali się jej złości.
        - Poza tym, jestem Harry . - przerwał ciszę chłopak. Następnie wskazał na swoich przyjaciół - A to ..
        - Wiem, wiem .  - odparła ze śmiechem. Dziwnie się czuła , stojąc i rozmawiając z nimi . To było jej największe marzenie , zawsze myślała, że nierealne .. - Ja nazywam się Melike .
         Spojrzała w dół, na swoją białą .. nie, teraz już brązową, koszulkę .
        - Hmm.. będę musiała was przeprosić i doprowadzić sie do porządku. - westchnęła , po czym skierowała się w kierunku łazienki .
       - Czekaj . - zatrzymał ją Liam . - lepiej tam nie idź, chyba że chcesz natrafić na rozhisteryzowanego Zayna .
    Od razu się zatrzymała .
       - Widać, pozostaje mi jedynie udawanie , że ta malownicza plama jest elementem stroju - powiedziała zrezygnowana .
       - Chwila - Harry spojrzał na jej bluzkę, po czym zdjął swoją marynarkę i podał jej . - Jak zapniesz, nic nie będzie widać.
      - dzięki! - zrobiła tak jak powiedział. Lou gwizdnął z podziwem .
      - Kociaku, ona wygląda w tym lepiej niż ty .. - wyszczerzył się i poruszył śmiesznie brwiami .
      - Jak śmiesz ! - Loczek udał obrażonego. Zaraz potem jednak przyznał mu rację . - Usiądziesz z nami? - zaproponował brunetce z uśmiechem .
      - Bardzo chętnie, ale nie mogę, jestem tu z przyjaciółkami .. Właśnie ! Muszę do nich wracać. Może to wy przyłączycie sie do nas?
     - Pewnie! - z zapałem odpowiedział Harry.  Reszta przytaknęła, więc skierowali się do stolika zajętego przez dziewczyny.
      - Dłużej się nie dało?! Gdzie ty by... ?! - Martellie zamarła w pół słowa, bowiem zobaczyła, kto towarzyszył przyjaciółce.
       Melike się roześmiała. Przedstawiła dziewczyny chłopakom, po czym usiedli. Zaczęła opowiadać, czemu zniknęła na tak długo 


                                                                *           *          *


        Od 30 minut stał nad kranem. Wpatrywał się z rozpaczą w swoje odbicie. Bezskutecznie próbował zmyć czekoladową plamę ze swojej ulubionej, błękitnej koszuli. 'Jasna cholera' pomyślał. 'Już widzę swoje zdjęcia na wszystkich plotkarskich portalach.' Ze złości uderzył z całej siły pięścią w ścianę.
       'Kretynka. Skończona idiotka' Myślał o dziewczynie. Ostatni raz spojrzał zrezygnowany w lustro, po czym wyszedł z toalety . Zaczął szukać przyjaciół. Wyszedł na zewnątrz, rozglądając się na boki . Zobaczył ich przy stoliku z trzema nieznajomymi dziewczynami, spośród których rozpoznał .. Nie, to musiał być głupi żart . Podszedł bliżej .
      - Idziemy . - wycedził.
      -Chyba śnisz. - usłyszał głos Harry'ego. Loczek nawet na niego nie spojrzał .
      - Właśnie. - przytaknął Niall . Siedział obok drugiej brunetki, wcinając trzeci kawał ciasta.
      - Idziemy . - powtórzył . Tym razem został całkowicie zignorowany . Spojrzał na sprawczynię całego zdarzenia z nie krytą nienawiścią i pogardą. Dziewczyna dzielnie wytrzymała wzrok , po czym zajęła się ponownie rozmową z Harrym.
       Zayn , nie widząc innego wyjścia , przedstawił się blondynce i brunetce siedzącej koło Nialla .
      - Zayn. - wyciągnął dłoń.
      - Marie - odpowiedziała blondynka
      - Martellie - to imię należało do brunetki .
       Na trzecią dziewczynę nawet nie spojrzał , po czym usiadł na jedynym wolnym miejscu , które znajdowało się - o ironio! - naprzeciwko znienawidzonej brunetki.
        Pogrążył się w myślach. Zwariowali. Kompletnie . Po co oni tu siedzą z nimi? z NIĄ?
        - Tymczasowo mieszkamy na Circle Street, wiec jeżeli zechciałabyś .. - dotarł do niego głos Lokowatego. Spojrzał na niego zdezorientowany .
        Harry siedział koło brunetki, ewidentnie z nią flirtując. Widać było, ze mu się podobała . Patrzył na nią z zachwytem . Raz po raz mówił jej coś na ucho, a ona cicho chichotała, patrząc mu się w oczy. Zayn nie mógł na to dłużej patrzeć, nie na nią . Przeniósł więc wzrok na Nialla . Zjadał kolejne ciastko pod pełnym uwielbienia spojrzeniem Martellie . Widział wyraźnie , że blondyn jej się podoba , a jego ukradkowe spojrzenia znad góry słodyczy mówiły to samo .
        Teraz spojrzał w bok. Marie pogrążona była w rozmowie z Liamem i Louisem . Widać było , ze dobrze się bawili. Zayn po krótkim namyśle postanowił dołączyć do rozmowy. Nudziło mu się już, a widząc Nialla i Harry'ego, nie zapowiadało się na szybki koniec spotkania.


                                                    *          *           *





Słuchała z uśmiechem słów Harry'ego. Był bardzo miły, nie mogła go nie polubić . Chwilowo odpłynęła , zamyślając się . Własnie spełniło się jej największe marzenie. W głębi duszy, modliła się, aby ich spotkać, a wyjazd do Londynu mógł to spełnić. Teraz siedziała tu, z nimi, rozmawiała .. cóż. Głownie z Loczkiem . Chłopak od razu przykuł całą jej uwagę, skutecznie odwracając od reszty .
Popatrzyła na przyjaciółki . Marie była bardzo wyluzowana w rozmowie z Liamem , Louisem i Zaynem. Chociaż ten ostatni sprawiał wrażenie lekko nieobecnego i zniecierlpiwionego. Co chwila rzucał jej gniewne spojrzenia. Szybko odwróciła spojrzenie . Na lewo, druga jej przyjaciółka pochłaniała razem z Niallem ogromne ilości ciast. Zaśmiała się w duchu . Pod tym względem do siebie pasowli. Usmiechnęła się, mając świadomość ze szczęścia Martellie . Dziewczyna miała takie samo marzenie , jak ona . Teraz Niall ewidentnie poświęcał jej całą swoją uwagę. Nawet na ukochane jedzenie nie patrzył takim wzrokiem, jak na nią .
-Słuchasz mnie ? - usłyszała głos Harry'ego. Szybko się otrząsnęła.
- Przepraszam, zamyśliłam się .. co mówiłeś?
- Nie szkodzi - uśmiechnął się i spojrzał na nią tak czule, że zrobiło jej się gorąco. Mimowolnie zadrżała . Miał takie piękne oczy, szczery uśmiech, i te cudowne loczki opadające na twarz ... 
- Pytałem , czy może zechciałabyś się gdzieś ze mną przejść ? - powtórzył pytanie.
Spojrzała na zegarek. Zaraz potem szybko poderwała się z miejsca.
-Jasna cholera! - krzyknęła - Mamy dokładnie 10 minut do odjazdu autokaru!
- Cooo?! - jej przyjaciółki od razu wstały .
- Bardzo żałuję, ale musimy już isć, bo się spóźnimy - usłyszała smutek w głosie Martellie , która żegnała się właśnie z blondynem.
Wszyscy zaczęli się ze sobą żegnać. Czas gonił. Melike nie miała zamiaru nawet podejść do mulata. Zresztą, chłopak jedynie szybko skinął Martellie, uściskał Marie po czym rzucając zimne spojrzenie brunetce znacznie się oddalił.
- Pa. Było bardzo miło . -odwróciły się i zaczęły biec.
- Melike, stój! - krzyknął harry. Zbliżył się do dziewczyny. - Zobaczymy się jeszcze? - spytał z nadzieją w głosie.
- jasne! - ucieszyła się. Nie chciała, aby to było ich ostatnie spotkanie. Szybko wpisała swój numer w jego telefonie, po czym odwróciła się i szybko pobiegła za przyjaciółkami.


                          *   *  *


Był wieczór. Wpatrywał się w ekran telewizora, usilnie próbując skupić się na filmie. Bezskutecznie. Ciągle słyszał radosne trajkotanie Harry'ego. Oczywiście , uwielbiał jego głos, ale temat, na który tak żywo rozprawiał od paru godzin, doprowadzał go do apopleksji .
Otóż, Lokaty nie mówił o nikim innym , jak o poznanych dzisiaj dziewczynach. A dokładnie mówiąc, jednej - Melike . Nie mógł nie zapamiętać jej imienia. Jakby inaczej? Harry ciągle powtarzał jej imię .
Siedział on razem z Niallem i Louisem parę metrów za mulatem . Bez wątpienia sms'ował z dziewczyną. Przychodzącym wiadomościom, oprócz krótkiego sygnału, towarzyszyły zadowolone pomruki przyjaciela , a zaraz potem debata, co ma jej odpisać.
Po raz koejny spróbował skupić się na grze aktorów. Jednak słowa przyjaciela dalej mimowolnie wpadały mu w ucho. Zaraz, zaraz. Czy on się aby nie przesłyszał? Miał, choć nikłą, nadzieję, że tak .
- Możesz powtórzyć? - zwrócił się do Harry'ego, usiłując zachować spokój.
- Umówiłem nas z dziewczynami na jutro - wyszczerzył się zadowolony.
- SŁUCHAM? Nas? Wszystkich? Czemu nie pójdziesz SAM?
- Owszem , nas. Wiesz.. Chciałem umówić się sam na sam z Melike , ale zabrakło mi odwagi. - westchnął Loczek, wyraźnie zakłopotany. Czyżby się również zaczerwienił? Zayn się zdziwił. Pan Styles, król flirtu i pogromca damskich serc WSTYDZIŁ SIĘ?! - poza tym - ciągnął tamten - Niall wyraził również chęć jak najszybszego spotkania się z Martellie.
- To prawda - odpowiedział blondyn . Z nikim tak świetnie mi się nie jad... to znaczy, rozmawiało .
Na jego słowa wszyscy wybuchnęli śmiechem . zaraz potem Zayn przypomniał sobie o swojej niewygodnej sytuacji i przestał się śmiać.
-Muszę iść ? - jęknął.
- Tak . Obiecałem, że pójdziemy wszyscy. Zrób to dla mnie - popatrzył na niego błagalnie. O boże, jemu naprawde na niej zależało. - poza tym , nie wiem, czemu tak jej nie lubisz.. jest świetna. Powienieneś dać jej szansę, a nie skreślać na samym początku z powodu głupiego incydentu ..
- Dobra, juz dobra. Pójdę. Poznaj moją dobroć, skarbie . - uśmiechnął się, na co twarz Loczka od razu się rozpromieniła.
Zaraz potem poszedł do swojego pokoju. Rozmyślał nad słowami przyjaciela . Sam nie wiedział, czemu tak nienawidził dziewczyny . Była dla niego skreślona na samym wstępie . Czy to przez to, ze wylała na niego shake'a. Owszem , ale nie tylko . Brunetka zachowywała się całkiem inaczej, niż reszta dziewczyn w jego towarzystwie. Nie przywykł do takiego traktowania. Zwykle obchodzono się z nim jak z jajkiem. A dziewczyna była dla niego po prostu wredna. Na dodatek to jej aroganckie, pełne pogardy spojrzenie jej szarych oczu .. czekaj, stop. Skąd on wiedział, jaki ona ma kolor oczu? Zdziwł się samemu sobie .
Zaraz potem prychnął .
- Uważa się za niewiadomo kogo. - powiedział z nienawiścią na głos.


_____________________________________________
mam nadzieję, że się podoba :D
i przepraszam, naprawdę chciałabym wstawiać rozdziały częściej, no ale nie mam za bardzo czasu żeby pisać :(


     

czwartek, 19 stycznia 2012

Rozdział 2


Była 7;30 rano. Spała sobie słodko niczego nie przeczuwając. Nie miała pojęcia, że Martellie i Marie stoją nad jej łóżkiem , wymieniając porozumiewawcze spojrzenia i uśmiechy. Jeszczę chwilę dały dały jej pospać po czym....
-It's time to get up!! - wskoczyły na jej łózko i zaczęły po nim skakać. Nie reagowała. Była już przyzwyczajona do takich pobudek, od kiedy razem z dziewczynami widziała film 'A Year in the making'. Postnowiła jeszcze chwilę poudawać, że śpi. Wstała dopiero wtedy, gdy Marie zaczęła się drzeć do jej ucha, że nadszedł wreszcie jej wymarzony dzień - pójście na Oxford Street i zakupy. Był to równiez dzień, w którym praktycznie miały cały czas wolny.
Z iskierkami w dużych szarych oczach rzuciła się na przyjaciółki piszcząc z radości.
Pogadały jeszcze trochę, po czym skierowały się do łazienki, aby się trochę ogarnąć. Jako, że dzisiaj nad Londynem była wyjatkowo piękna pogoda, postanowiły skorzystać z tego . Melike założyła czerwone rurki, białą koszullkę z napisem 'i <3 London' i białe koturny. Martelie ubrała się w swoje ukochane żółte rurki, brązowy luźny T-shirt oraz conversy pod kolor, a Marie założyła piękną niebieską minisukienkę oraz granatowe koturny. W ręku trzymała oczywiście lustrzankę. Kochała robić zdjecia wszystkiemu co się rusza, marzyła by w przyszłości zostać fotografem . Już teraz robiła niesamowite zdjecia. Rozczesały włosy, pozostawiając je rozpuszczone po czym zeszły na śniadanie.
         Po zjedzeniu tradycyjnego brytyjskiego śniadania, jakim były tosty z dżemem, szybko zebrały najpotrzebniejsze rzeczy i poszły w miejsce zbiórki. Ogłoszono im, że dzisiaj jedynie w planie wycieczki mają jedynie przejście na Oxford Street, gdzie dalej będą mieć czas wolny.
       Przyjaciółki wymieniły zadowolone uśmiechy. Nie przeczuwały, że będą mieć cały dzień na zakupy.
       Wszyscy wsiedli do autobusu. Po 30 minutach byli na miejscu.
       - O godzinie 19 widzę wszystkich tutaj, w miejscu zbiórki. Nie spóźnić się ! - powiedziała opiekunka, po czym uczestinicy rozeszli się w różne kierunki.
        Melike, Martellie i Marie przechadzały się ulicą, rozglądając się z zachwytem na boki. Wszystko tu było duże, kolorowe, każdy sklep kusił wystawą z modnymi ciuchami. Nie czekając dłużej, weszły do pierwszego.



* * *

Wolnym krokiem wszedł do łazienki. Stanął przed lustrem i zaczął przyglądać sie swojej idealnej twarzy. Ciemna skóra bez żadnej skazy. Brązowe, uwodzicielskie oczy z długimi rzęsami. Nawet ciemne włosy, mimo że dopiero wstał z łóżka, układały się idealnie. Tak. Jednym słowem był idealny.
Rozmyślał właśnie, czy zaczesać włosy do góry, czy gładko opuścić na czoło , gdy do łazienki wpadł jak burza Harry z okrzykiem że zajmuje prysznic. Zayn spojrzał na niego krytycznie. Sam lubił spać nago, jednak bezwstydność Lokowatego oraz jego preferowanie spacerowania po całym domu nago denerwowało go.
-Ubrałbyś się . - mruknął.
- Ty chyba nie wiesz o co mnie prosisz. Wole mieć przewiew - Harry wyszczerzył równe zęby. - Przy okazji, zaczesz je lepiej do góry, wtedy przynajmniej wyglądasz jak istota myśląca. - zaczął się śmiać
Zayn, słysząc to, rzucił sie na niego z udawanym gniewem. Wiedział, że Styles mówił to dla żartu, ale uwielbiał się z nim kłócić. Oczywiście, po przyjacielsku.  Nie potrafili się na siebie gniewać dłużej niż 4 minuty.
Wpadli do kuchni, w której przy długim stole siedziała już reszta zespołu, jedząc śniadanie.
- My JEMY! - krzyknął oburzony Niall, popatrując na Harry'ego. Dla niego posiłek był świętością.
- Co ty chcesz zrobić mojemu kociakowi?! - nie zważając na jeszcze wieksze oburzenie blondyna, Louis, udając strach, chwycił za patelnie i niby to zamachnął się na Zayna . Reszta jedzących, widząc tą zabawną pantoninę, wybuchneła śmiechem .
- Przypominam , że za godzinę mamy się stawić na podpisywaniu płyt - przywołał ich do rozsądku Liam. Posłusznie usiedli, a Loczek okrył się szlafrokiem.
- Gdzie to miało być?
- Na Regrent Street.

Dojeżdzali. Już z daleka widzieli ogromny tłum fanów. Wysiadając z auta i kierując się do HMV, słyszeli szalone piski dziewczyn. Usiedli przy stolikach, rozejrzeli się. Uwielbiali te chwile, gdy mogli być blisko swoich fanów. Kochali ich. Dzięki nim wiedzieli, że dobrze robią, dzięki nim spełnili swoje marzenia. Zawdzięczali im wszystko.
Po upłynieciu czterech godzin, czas na podpisywanie skończył się. Mimo to, tłum nie zmalał. Byli zmuszeni do wyjścia na tyłach sklepu.
-Czuję, ze nie mam rąk - jęknął Niall . - Do tego jestem taki głodny jakbym tydzień nie jadł. Marzę o wejściu do Nandos, zjedzeniu ...
-O NIE. - reszta stanowczo mu przerwała - Byliśmy tam wczoraj, przedwczoraj ... - Zayn udawał, ze miał dość.
- Okeej - westchnął zrezygnowany blondyn - To gdzie pan życzy sobie iść dzisiaj?
- Milkshake City - odpowiedział.


* * *

- Ale jestem zmęczona! - padła na krzesełko. Właśnie doszły do Milkshake City, po czterogodzinnych zakupach. Zajęły stolik na zewnątrz, w ogrodzie. Były zadowolone, udało im się dorwać parę ciuchów w promocyjnych cenach. Melike właśnie z pełnym skupieniem zakładała na rękę bransoletkę z napiem ' I <3 One Direction'. Szukała jej od baardzo dawna. Marty kupiła sobie identyczną, a Marie z napisem ' I <3 Bieber'
Popatrzyła na swoje przyjaciółki rozpromieniona.
- Co zamawiamy? - spytała.
-Dużego shake'a czekoladowego, kawał ciasta czekoladowego, dwa bananowego, kanapkę z ... - wyliczała Martellie. Kochała jeść, czego wcale nie było po niej widać.
Melike i Marie zamówiły tylko po tradycyjnej kanapce oraz małym shake'u. Obie uważały na linię.
Jedząc, obmówiły wszytskie sprawy bierzące. Zaczęły obserować tłum.
Zamyśliła się. Wpatrywała się z zachwytem w styl brytyjskich chłopców.
- To nie fair - jęknęła zrezygnowana - czemu w tej naszej cholernej Narnii ubierają się całkiem inaczej niż tutaj? Czemu ja tam muszę mieszkać?
Przyjaciółki spojrzały na nią z bolesnym zrozumieniem. Wszystkie nad tym ubolewały.
-Hmm .. - przestała popatrywać w tłum - Jest mi gorąco. Idę po kolejnego shake'a. Wam też zamówić? - zapytała. Pokiwały potakująco głowami.
Podeszła do lady i złożyła zamówienie. Odbierając napoje, usłyszała dzikie piski dochodzące zza jej pleców. Odwróciła się z rozmachem i... wpadła na stojącego za nią chłopaka, oblewając jego całego oraz siebie czekoladowym płynem.
- O MÓJ BOŻE! Przepraszam, to nie ... ja ... - spojrzała przerażona w górę, na twarz chłopaka i ..


_______________________________________

No, zaczynie się akcja :D
mam nadzieję, iż się podoba . xx

wtorek, 17 stycznia 2012

Rozdział 1


            Dojechały do Londynu około godziny 14;00 następnego dnia. Mimo długiej podróży, nie były wcale zmęczone i wprost nie mogły doczekać przejścia się po ulicach Londynu.          
            - Jak ja się cieszę ! Najpierw przejdziemy się po Oxford Street, odwiedzimy wszystkie te cudowne sklepy, potem pójdziemy do Nandos, a na końcu do Milkshake City. - Melike już od wielu tygodni układała w głowie plan 'podboju' Londynu. Teraz jej oczy aż swieciły jej się z podniecenia. Martellie, zarumieniona z emocji, podzielała jej zdanie.
            - Hola, hola! - zaczęła się śmiać Marie. - skąd weźmiemy na to wszystko czas? przypominam, że program jest bardzo napiety i nie przewidują zbyt dużo czasu wolnego.
            - Damy radę ! - odkrzyknęła zaraz melike - nie po to przez tyle godzin szukałam informacji gdzie co jest w Londynie, żeby teraz z tego tak po prostu zrezygnować. - wyszczerzyła białe zęby. Miała prawdziwą obsesję na punkcie i swojego wyglądu, i zakupów. Oraz, oczywiście, musiała zobaczyc z bliska wszystkie ulubione miejsca swojego ukochanego zespołu - One Direction. Zjeść to co najbardziej lubią, siedzieć tam, gdzie oni siedzieli ... Rozmarzyła się.
            - Ej! Ziemia do melike! - Martellie i Marie śmiały się. Doskonale wiedziały, o czym ich przyjaciółka myślała . Poznały to po błogim uśmiechu goszczącym na jej twarzy i rozmarzonych, nieobecnym spojrzeniu .
            - Również nie mogę się doczekać, ale zachowaj powagę! - Martelie wyszczerzyła się. - Zaraz dojedziemy do domu naszej hostfamily. Ahh.. wyobraźcie sobie, gdyby była to rodzina Horan .. - teraz to ona weszła do świata marzeń. Również była ich wielką fanką. Największymi uczuciami darzyła właśnie słodkiego blondyna o niebieskich oczach.
            - O boże! Zejdźcie z obłoków ! - wydarła się Marie. Ona jako jedyna umiała się ogarnąć w tej sytuacji. Poza tym, była Belieberką. Przyjaciółki były pewne, że gdyby chodziło o JB , nie byłaby taka spokojna, a wręcz przeciwnie.- O, już jesteśmy. Ruszaaajcie się, szybciej .

            Wyszły z autokaru wraz z resztą wycieczkowiczów. Opiekunka rozprowadziła ich po domach. Okazało się, że Melike, Marie i Martellie będzie gosciła rodzina Brown. - małżeństwo pod 40 o miłych uśmiechach .
            - Witajcie. Przygotowałam wam pokój. Mam nadzieję, że spodoba się wam . Czujcie się tu jak u siebie w domu - powiedziała z miłym uśmiechem pani Brown. Wskazała gestem schody.
            Szybko wspięły się po nich i otworzyły drzwi od wspólnego pokoku. Był bardzo duży, i przytulny. Okazało się również, że mają własną łazienkę na piętrze.
            - Super. - Melike od razu padła na łóżko przy oknie. - Coraz bardziej mi się tu podoba.
Jej przyjaciółki , podzielając jej zdanie , również pozajmowały łóżka i zaczęły się rozpakowywać.
            -O której spotykamy się z grupą ? - zapytała Marthy.
            -Około 16.00. Mamy jeszcze godzinę- odpowiedziałą Marie, patrząc na zegarek. Po czym diabolicznie się uśmiechnęła. Wzieła poduszkę z łóżka i drąc się w niebogłosy "WELCOME TO LONDON" rzuciła się na Melike. Marthy nie czekając, zrobiła to samo. Po chwili w całym domu dało się słyszeć głośny śmiech dziewcząt, a w całym pokoju zaczęły wirować białe piórka.

            Punktualnie o 16 stawiły się w miejscu zbiórki wraz z resztą uczestników wycieczki. W planie miały przejazd piętrowym autobustem, do zamku Windsor.
            Od razu gdy wsiadły , pognały na górę i zaczęły robić sobie zdjęcia. W wyobraźni miały teledysk do One Thing, w którym właśnie takim autobusem jechali chłopcy i machać do przechodniów. Ich przykładem, zaczęły machać do wszytskich przechodniów. Szczególną frajdę sprawiało im to, że brytyjczysy z uśmiechem odmachiwali im, do czego nie były przyzwyczajone.  Jechały przez Oxford Street, na której Melike aż zaniemowiła z wrażania .
            - Ja po prostu muszę to wszystko zobaczyć z bliska! - darła się całą drogę.

            Dojechały do zamku. Opiekunki podzieliły je na grupy, oprowadzając po apartamentach królewskich . Ilość zdobień wprawiała je w zachwyt. Tak, zdecydowanie chciałyby mieszkać w takim miejsu chociaż przez jeden dzień. Weszły do sali Waterloo Chamber. Mimowolnie opadły im szczęki. Marie od razu chwyciła za aparat, robiąc zdjęcia wszystkiego wokół., po czym zaczęła fotografować swoje przyjaciółki na tle pięknego wnętrza. Następnie zdjęcie grupowe.
            Szczególną ich uwagę zwrócił piekny domek dla lalek królowej Marii. Wprost nie mogły uwierzyc że dzieło to wyszło spod rąk człowieka.
            Po wyjściu z zamku czekał je jeszcze spacer po przyzamkowych terenach. Jezu, ile tam było różnych gatunków drzew, krzewów , kwiatów. Nawet Melike, która choć miała na codzieć dość tego wszystkiego ( uraz spowodowany manią taty na punkcie roślin), nie mogła przestać wydawać okrzyków zachwytow. Wszystko, po prstu wszytsko było piękne.

            Około 21.00 wróciły do mieszkania. Były okropnie zmęczone 22-godzinną podróżą, jak i 5-godzinnym zwiedzaniu zamku. Szybko wzięły prysznic, przebrały się w piżamy i padły na łóżka. Gadały jedna przez drugą, zachwycone dosłownie wszytskim. Po chwili, nawet nie wiedząc jak to się stało, usnęły.

            Pierwszy dzień stanowczo zaliczały do udanych. 


________________________________________________
otóż wiem, że krótki :D następne mam napisane 2 razy dłuższe :D

niedziela, 15 stycznia 2012

Prolog.


   



            Była taka szczęśliwa. Wiedziała, że w czasie wycieczki coś 
się wydarzy. Coś cudownego. Była tego pewna, gdy tylko usłyszała, 
że jej szkoła organizuje wyjazd do Londynu. Kochała to miasto. Wszystko 
się udało, rodzice zgodzili się na to, aby pojechała. Czekała na to 
wiele miesięcy. Doskonaliła swój angielski przez długi czas. Rano, 
w dniu wyjazdu obudziła się o 5 rano, chociaż odjazd autokaru był 
dopiero o godzinie 16;00. Była bardzo podekscytowana, tak że nie mogła 
uleżeć na łóżku ani minuty dłużej. Po raz setny sprawdziła wszystkie 
bagaże, czy niczego nie zapomniała. Czas dłużył jej sie niemiłosiernie.

            Godzina 15.30. Wreszcie nadszedł ten długo oczekiwany moment. 
Wejście do samochodu , odwiezienie pod szkołę, ostatnie uściski i 
pożegnania z rodzicami i bratem. Sprawdzenie obecności.

            Teraz, wraz z dwoma najlepszymi przyjaciółkami - Martellie i 
Marie Clarie, siedziała na tylnych siedzeniach autokaru , a uśmiech nie 
schodził jej z twarzy. Zresztą, nie tylko jej . Jej przyjaciółki emocje miały 
wypisane na twarzach , wprost nie mogły przestać piszczeć z radości. 
Wszystkie trzymały się mocno za dłonie. Patrząc przez szybę na znikające
 za nimi ich rodzinne miasto, wiedziały, że będzie to najlepsze 7 dni w ich życiu .


______________________________________________________


wiem, że krótki, ale nie miałam koncepcji na prolog :)
miał być w poniedziałek, ale dodaję na życzenie.
Ci, którzy chcą by informowani o next, niech piszą w komentarzu,
zostawiając swój adres TT bądź gg,
lub na Twitterze -> @meisie_

sobota, 14 stycznia 2012

Heroes.

Wieczna marzycielka, ciągle rozważająca 'co by było gdyby...'
Wielka fanka One Direction. jest nieśmiała, nie ufa ludziom,
nie wierzy w swoje możliwości i to, że podoba się chłopcom.
Ma zaufane przyjaciółki, których się trzyma.

Najlepsza przyjaciółka Melike . Również wielka fanka 1D.
Jest zafascynowana Niallem. Marzy o spotkaniu go.
Jest lubiana , uważa że ma najlepsze przyjaciółki na świecie.

Druga najlepsza przyjaciółka Melike oraz Martellie .
Z pozoru cicha woda, jedyna myśląca i rozważna osoba 
w towarzystwie. Jednym słowem jest zboczona .
Jest Belieberką na śmierć i życie.

Miły, przystojny chłopak. Z pozoru wydaje się próżny,
lecz wrażenie to mija po lepszym poznaniu. Szuka dziewczyny 
podobnej do siebie.

Uroczy blondyn z pięknym uśmiechem. Jest
nieśmiały i niepewny siebie . Cudownie gra na gitarze,
podbijając tym serca wielu dziewcząt.

Najmłodszy członek zespołu. Narzeka, że przez swoją 
niepełnołetnosć nie może brać udziało w imprezach.
Kręci się wokół niego wiele dziewcząt, ale nadal nie może znaleźć
tej jedynej.

Ma 'bromance' z Harrym oraz dziewczynę - Eleanor, którą
kocha najbardziej na świecie. Kocha marchewki. Jest najstarszy, 
ale też najbardziej niepoważny.

Nazywany "Daddy Direction". Stara się zapanować nad
rozbrykanymi chłopakami. Od dawna ma dziewczynę - 
Danielle, poza którą świata nie widzi.